Wczorajszy dzień już prawie
zakończył się katastrofą, ale jednak udało mi się zmotywować do treningu,
dopiero o 21:00, ale to zawsze lepsze niż nic. Ćwiczyło mi się genialnie, już
tak dawno nie wycisnęłam z siebie tyle. Nie będę pisać co dokładnie po kolei
robiłam, ale jeżeli jednak to kogoś będzie ciekawiło oczywiście mogę się tym
podzielić, ale muszę uprzedzić, że sama dobieram sobie ćwiczenia, nie jestem
zwolenniczką typowych treningów, które można znaleźć na Internecie, czy kupić
na płycie, po prostu lepiej mi się ćwiczy, kiedy wybieram ćwiczenia pod siebie.
Trening trwał jakieś 75 minut, wliczając w to krótką rozgrzewkę, i jeszcze
krótsze rozciąganie po wszystkim. Ćwiczyłam z wysoką intensywnością, i
skończyłam cała mokra i zadowolona, z myślą, że dzień mogę zaliczyć do udanych.
Ponieważ trening był tak późno, mój
posiłek potreningowy był po 22:00. Białko rozpuszczone w mleku. Zazwyczaj jem
banana, ale ponieważ, było już późno, nie chciałam ładować się wysoką dawką
węglowodanów, a w mleku i tak uważam, że jest tyle węglowodanów, ile właśnie
wczoraj mi brakowało. Dodatkowo w dzień dostarczyłam za mało białka, więc musiałam
to naprawić, żeby ustrzec się przed katabolizmem. Są ludzie, którzy uważają, że
posiłek potreningowy jest nawet ważniejszy od śniadania. Nie jestem pewna czy
tak jest naprawdę, ale ja uważam, że posiłek potreningowy jest tak samo ważny
jak śniadanie. Nie mogę żyć bez śniadania, ale treningu nie mogę uznać, za
udany, jeżeli nie zjem jakiś węglowodanów zaraz po. W końcu po co ćwiczyć,
jeżeli zaraz po tym by miało się tracić mięśnie, a metabolizm i tak jest podkręcony,
więc nawet nie mam wyrzutów sumienia, jeżeli odbędę wieczorny trening, i na noc
bym musiała zjeść kawałek jakiegoś owoca (bo uważam, że owoc to jedno z
lepszych rozwiązań na posiłek potrenigowy). Tak więc należy pamiętać, o zjedzeniu
czegoś po ćwiczeniach.
A Co do reszty mojego jadłospisu?
Mogę uznać go za udany. Zmieściłam się w 1700 kcal, i zjadłam tylko, z
niezdrowych rzeczy, dwa malutkie ciasteczka, ciężko było się na nie nie skusić,
jak leżały na drugiej półce cały czas, kiedy otwierałam szafkę. I jem za dużo
orzechów, wiem że są zdrowe, ale w takiej ilości jak ja jem, to jednak za dużo
tłuszczu dla organizmu, jednak nie mam pomysłu na żadną dobrą przekąskę, kiedy
jestem głodna między posiłkami. A Wy jak sobie radzicie z głodem?
Zmierzyłam się dzisiaj rano, jednak
nie będę podawać swoich wymiarów. Napiszę ile straciłam ich za miesiąc.
Dodatkowo brakuje mi mojej wagi, którą pożyczyłam koleżance, żeby przestać obsesyjnie
się ważyć i dopiero za miesiąc do mnie wróci. Tak więc przez najbliższe
trzydzieści dni nie będę wiedziała ile ważę, i nie będę mogła tego kontrolować.
Taki mały sprawdzian, mam nadzieję, że wyjdzie mi to na dobre, a nie że po
miesiącu zobaczę jeszcze więcej kilogramów, bo wtedy naprawdę się załamię.
P.S. Jak chcecie mogę poświęcić post
specjalnie, żeby napisać wszystko o posiłku potrenigowym.
xoxo
Najważniejsze, że się zmobilizowałaś! Chętnie przeczytam taki post.
OdpowiedzUsuńSuper ,że jednak ćwiczyłaś. Często mam chęć odpuszczenia sobie treningu gdy jest już późno i bardzo ciężko mi wtedy zacząć trening.
OdpowiedzUsuńTo twoje zdj ?
Tak, to moje zdjęcie. Ja zazwyczaj ćwiczę wieczorem, ale wczoraj to już rzeczywiście było dość późno jak na ćwiczenia, ale cieszę się, że udało mi się zrobić trening, bo naprawdę był udany.
Usuń